Do M.

Pamiętasz, co napisała Gordimer, to była ostatnia książka, nad którą dyskutowaliśmy, jak na ironię, właśnie wtedy zgodziliśmy się, że będzie dobrze, jak jedno z nas wyjedzie, a leżąca u naszych stóp złotówka, mam ją ciągle w kartonie...

Pamiętasz, co napisała Gordimer, to była ostatnia książka, nad którą dyskutowaliśmy, jak na ironię, właśnie wtedy zgodziliśmy się, że będzie dobrze, jak jedno z nas wyjedzie, a leżąca u naszych stóp złotówka, mam ją ciągle w kartonie...

... po butach, w tym, w którym trzymam najcenniejsze rzeczy, patrzyła na nas reszką, którą ty obstawiłaś, a ja już w tym momencie miałem ci za złe, że przystałaś na takie rozwiązanie, bo nie jest prawdą, co napisała Gordimer, że niby "człowiek liczy dni tylko wtedy, gdy oczekuje narodzin dziecka lub gdy siedzi w więzieniu", dlatego złamałem umowę i piszę wcześniej niż możesz się spodziewać, zawsze byłem słabszy i tym razem też nie doczekałem naszego umówionego 21. wieku, choć nie ukrywam, że dumny jestem, iż wytrwałem prawie dziesięć lat, a nasz romans, tak to zawsze nazywałem, na złość romansom, trwał niecałą dobę, za krótko, żeby przyodziać się w żałobę, za długo, żeby zapomnieć, w sam raz, żeby się zakochać, dodawałaś... przez dziesięć prawie lat nie miałem z kim stawiać w trudnej sytuacji panów Goethego, Joyce'a, Nabokova, Kafki, Dostojewskiego, Audena, Stevensona, to znaczy prosić ich, aby twymi słowami mówili, co sądzą o tym i o tamtym, a gdy wiadomo było, że mówią już nie oni, bo gdzieżby pan Goethe na pytanie co porabia W. odparł, że upadł na głowę, wtedy też za karę zabierałem ci jednego buta, bo bez dwóch butów człowiek wygląda dziś na ulicy całkiem normalnie, a jak piszę o normalności, to ciągle nie mogę uwierzyć, że grałaś w koszykówkę, chyba że w wysokich obcasach i teraz czuję, jak ciągniesz mnie za włosy za złe zachowanie, wtedy opowiadałem ci jak brzmią delikatnie dotykane klawisze fortepianu w utworze tym i tym, ale ty byłaś zawsze powściągliwa w radościach, dzielił cię pesymizm, dzielił nie tylko nas, ale wszystko co było wokół nas, może dlatego to nie orzełek patrzył na nas spod naszych stóp, ale spieszę cię zapewnić, że świat nie będzie gorszy niż był, dla nas był wystarczająco zły, spotkałem dziś syna sąsiadów i zapytałem dlaczego jest smutny, odpowiedział, że na jutro ma lekturę do szkoły, nie powiedział jaką, ale powiedział, że ma 267 stron, a jest na 90. i dodał, że inni w klasie są w gorszej sytuacji, bo są na 50., czyli widzisz, nic się nie zmieniło od czasów naszej szkoły, może to, że z innych powodów dzieci ziewają na porannych lekcjach, oglądając teraz teleturniej w telewizji "Rezygnujesz czy podwajasz", ale ja jak zwykle wszystkich pocieszam i mówię, że te wyścigi są tylko przejściowe, poprawny optymista mawiałaś, a ja poprawiałem na niepoprawny bezmyślnie, ale zgadzaliśmy się, że uderzając nieustannie w ten sam gwóźdź, można zburzyć dom, razem wierzyliśmy, i ufam razem wierzymy, że można powiedzieć "nie", jak czynili to święci, pustelnicy, intelektualiści uzupełniałaś, to oni tworzyli historię, bo przecież nie pomocnicy kardynałów czy dworzanie, oni nie wiedzieli co to wielka odmowa, co to odmowa totalna, "absurdalna", nie zdroworozsądkowa, nie martw się tym, mawiałaś, że dostajesz szału, gdy słuchasz, a kiedy to było, tych wszystkich polityków, socjologów, ekspertów, dziennikarzy, którzy nie wiedzą, o jakim mówią kraju, którzy są daleko jak Księżyc, że wkurza cię to, że w redakcjach gazet, telewizji, w radiu mówi się o tym szeptem grzecznym puszczając te kulturalne bzdury, ciekaw jestem po stokroć bardziej, czy ciągle każdego dnia malujesz, pamiętasz jak uczyłaś mnie rysować uszy, czy twym natchnieniem ciągle jest płomień, czy ciągle związujesz włosy w tę radosną kitkę, chciałbym, abyś tak samo pachniała, za cholerę nie mogłem nigdy zapamiętać jakich używasz perfum, ale ciągle je czuję, czuję je i pragnę, abyś chwaliła się sobą, choć wiesz, że nie musisz, i obiecuję, że nigdy nie przerwę ci, gdy będziesz mówiła o naszych szkołach, telewizji, opanowanym tonie naszych gazet, o stróżach tego potwornego porządku opartego na idei posiadania i idei niszczenia, i cieszę się na nasze spotkanie na zawsze, choć jest mi smutno, że jedyną rzeczą, którą będę mógł się pochwalić, jest nowy komputer, dziesięć lat i tylko nowy komputer, i nie uwierzysz, nie piszę już piórem, a klawiaturą, ale obiecuję, że się oduczę, bo i mnie na tym zależy, wybacz więc tę nieskładną formę, ale czekałem tak długo i nawet nie wiem, gdzie schowałem szampana, którego tak uwielbiasz, i ciągle miałem w głowie pomysły jak ci dokuczyć, co zawsze nas uszczęśliwiało, nie będę też tyle pracował, poza pisaniem i czytaniem, rozumiesz, oczywiście na głos, bo czy może być coś ważniejszego niż ty, jaką ubiorę marynarkę, gdy będę wyjeżdżał po ciebie na lotnisko, uprzedzam, że jestem krótko obcięty, głuptasku, widzisz, co jest w życiu najważniejsze.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200