Dąb, zupa dębowa

Co można zrobić z dębu? Stoły, szafki, krzesła, podłogę, a jak jest solidny, to nawet maszt żaglowca. Wszyscy wiedzą, że z dębu można też zrobić zupę dębową, tak jak z zęba - zębową. Ale kto pomyślałby, żeby z dębu zrobić coś innowacyjnego? A można zrobić jeden z najbardziej innowacyjnych produktów informatycznych ostatnich 10 lat!

Co można zrobić z dębu? Stoły, szafki, krzesła, podłogę, a jak jest solidny, to nawet maszt żaglowca. Wszyscy wiedzą, że z dębu można też zrobić zupę dębową, tak jak z zęba - zębową. Ale kto pomyślałby, żeby z dębu zrobić coś innowacyjnego? A można zrobić jeden z najbardziej innowacyjnych produktów informatycznych ostatnich 10 lat!

Firma Sun Microsystems rozpoczęła projekt o nazwie Green w roku 1991. Jego celem było stworzenie czegoś, co dziś nazwalibyśmy uniwersalnym komputerem naręcznym. Pierwszy prototyp pojawił się latem 1992 r. i nazywał się *7 (lub StarSeven). Z informatycznego punktu widzenia zdecydowanie najciekawszą jego częścią był niezależny od platformy język programowania, stworzony przez zespół Jamesa Goslinga. To właśnie ten język nazywał się Oak, czyli dąb. Kronikarze twierdzą, że nazwę taką miał na cześć drzewa rosnącego za oknem biura przy Sand Hill Road w Menlo Park.

Oak pomyślany był jako język dla domowych urządzeń powszechnego użytku, takich jak telewizory, przystawki satelitarne, kuchenki mikrofalowe, ewentualnie uniwersalne "zabawiacze domowe", np. jak wspomniany *7. Jednak w roku 1994 nic nie rozwijało się szybciej niż Internet. Dlatego Sun podjął decyzję, która miała zaważyć na przyszłości firmy: postanowił, że Oak stanie się "językiem Internetu".

Nie ma pewności, kto wymyślił nazwę Java - bo na pewno już domyślili się Państwo, że o Javę chodzi. Alternatywy były jeszcze dwie: Silk oraz DNA - i chyba dobrze, że wygrała Java. Produkt już wtedy miał swojego menedżera i warto wymienić nazwisko tej osoby - była to Kim Polese, która przez trzy kluczowe lata kierowała marką i spowodowała, że z mało znanego, inżynierskiego wynalazku, Java stała się jednym z najczęściej używanych słów w informatyce i Internecie.

I nawet jeśli kogoś śmieszy cała PR-owa otoczka wokół Javy (mnie, owszem, śmieszy), to nie sposób odmówić autorce tego szumu marketingowego geniuszu.

Stosunkowo niewiele różni techniczną koncepcję Oak od koncepcji Javy. Historia tego języka jest więc nader pouczająca: pozycjonowanie produktu informatycznego na właściwym rynku i we właściwym czasie może przesądzić o wszystkim. Zamiast niszowej technologii do prostych urządzeń domowych staje się niewyczerpanym źródłem inspiracji dla całej serii rozwiązań informatycznych, że wspomnę tylko o Java Web Services, JavaCard, JavaBeans Enterprise Edition oraz Jini. Zamiast zupy dębowej, mamy technologię internetową.

Bo do sukcesu technologii - jak do tanga - potrzeba dwojga. Artysta świata komputerów, James Gosling, musiał spotkać osobę taką jak Kim Polese - kogoś skoncentrowanego na marketingu, wizerunku, barierach wejścia, rynku, kliencie. Polecam mały eksperyment myślowo-wizualny: proszę znaleźć w Internecie zdjęcia tych dwojga i pomyśleć o zmianie Oak w Javę, jako o przemianie starszego pana z brzuszkiem (Gosling) w atrakcyjną, uśmiechniętą blondynkę (Polese).

W opisanej historii najciekawsze jest to, że wydarzyła się niedawno i poniekąd obok nas. Skłania to natychmiast do myślenia, że może właśnie teraz jest gdzieś jakiś Oak, czyli ciekawa technologia, z którą nie wiadomo właściwie co zrobić. Może wyjdzie z tego zupa dębowa, a może jakościowy przełom na miarę jutra. Potrzeba tylko inżynierom dać kogoś do pary, kto pomoże im zrobić z tego następną Javę. Czy takich ludzi mają polskie przedsiębiorstwa? Czy kształcą ich polskie uczelnie? I czy pokolenie, dla którego szczytem marzeń jest "zaczepienie się w dużej, międzynarodowej firmie", w ogóle stać na to, by robić z dębu coś więcej niż zupę dębową?

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200