Czy komputer ma duszę?

Proszę pomyśleć, jakich fajnych czasów dożyliśmy, skoro tytuł tego felietonu może ukazać się w druku bez żadnych specjalnych zabiegów. Czterysta lat temu za sugerowanie, że maszyna może mieć duszę, byłbym niechybnie spalony na stosie.

Proszę pomyśleć, jakich fajnych czasów dożyliśmy, skoro tytuł tego felietonu może ukazać się w druku bez żadnych specjalnych zabiegów. Czterysta lat temu za sugerowanie, że maszyna może mieć duszę, byłbym niechybnie spalony na stosie. Dwieście lat temu zostałbym ekskomunikowany z niejednego kościoła i pewnie pochowany poza murem cmentarnym. Sto lat temu zostałbym uznany za wolnomyśliciela i miałbym zakazany wstęp na salony. Pięćdziesiąt lat temu, pomimo złego pochodzenia klasowego, zostałbym przyjęty do Partii. Ćwierć wieku temu byłbym poddany ostracyzmowi towarzyskiemu nawróconych grzeszników. A od dwunastu lat można w Polsce na zimno rozważać wszystko i nikt się temu nie dziwi ani nie sprzeciwia.

A więc jak to jest z duszą komputera? W jednym z poprzednich felietonów (Duch mojej żony, czyli koperczaki) zająłem się sprawą ducha, który objawił się w komputerze żony. Nie wiedziałem wtedy jeszcze, że nie jest to problem li tylko technologiczny, ale przede wszystkim metafizyczny. Pomimo wyłączania modemu kablowego, dalej od czasu do czasu komputer budzi się ze snu. Działania badawcze małżonki ujawniły, że nie potrafi on jeszcze tylko włączać się sam z siebie. Analizując jego zachowanie, doszedłem do wniosku, że urządzenie owo spełnia wszelkie kryteria posiadania duszy.

Przede wszystkim jednak postanowiłem dowiedzieć się, co to jest dusza, bo wprawdzie literaturę religioznawczą przerabiałem w młodości, ale nad problemem definicji duszy nigdy głębiej się nie zastanawiałem. Tymczasem definicji duszy jest tyle, ilu autorów (http://www.body-soulandspirit.net/soulde.htm lub np.http://www.tripartiteman.org/definition/soul.html ), że nie wspomnę o twórczości krajowej. Znalazłem nawet rozważania filozoficzne informatyka (http://www.republika.pl/tkwiecie/filozofia/filozofia.htm#0 ). W tej sytuacji nie pozostało mi nic innego poza analizowaniem przypadku modelowego.

Trzeba zauważyć, że dusza komputera niewątpliwie w swej naturze jest elektryczna, gdyż komputer odłączony od prądu nie objawia żadnych efektów charakterystycznych dla tego jestestwa. W tym względzie zgadzamy się z komputerami, bo nasze życie też przejawia się w przepływach prądu, a kiedy ich braknie, to dusza się ulatnia. Niewątpliwie charakter duszy komputerowej jest programowy w sensie algorytmicznym, bo komputer wykonuje tylko takie operacje, jakie w nim zaprogramowano. Można jednak zauważyć, że i tu nie jest zbytnio od nas oddalony, bo my też wykonujemy tylko zapis genetyczny, czyli algorytm, naszego DNA. Poza wolną wolą, której akurat komputer mojej żony ma w nadmiarze, budząc się z uśpienia, kiedy tylko chce, ale także często gęsto odmawiając współpracy bez żadnych racjonalnych powodów.

Czym więc ryzykujemy, przyznając komputerom prawo do posiadania duszy? Myślę, że niczym! Zapewniamy przecież pochówek zwierzętom domowym (http://www1.gazeta.pl/wyborcza/1093892,34467,1664700.html?as=2&ias=6 ), traktując je jako istniejące nawet po śmierci. Należałoby otworzyć podobny przybytek dla komputerów. Stare, uszkodzone lub zniszczone maszyny mogłyby tam poczekać na ponowne uruchomienie, przeprogramowanie i wieczne włączenie. W odróżnieniu od cmentarzy ludzkich oraz zwierzęcych, ten nie byłby ziemny, tylko elektroniczny, coś na kształt dobrze wentylowanej hali komputerowej. Być może dałoby się adaptować jakąś starą fabrykę, w szczególności fabrykę sprzętu komputerowego. W dzisiejszych czasach nie powinno być z tym problemu. A jeśli nie będzie funduszy, to może cmentarz wirtualny, złożony z emulatorów starych systemów operacyjnych. Taki czyściec komputerowy.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200