Cztery stopnie

Ja piszę, Państwo czytają. W ten sposób mamy klasyczną relację "one-to-many". Tworzymy pewien łańcuch zależności. Ilekroć jednak próbowałem wziąć udział w prawdziwym łańcuszku, który w zamyśle organizatorów doprowadzić miał do eksperymentalnego dowodu zasady maksimum sześciu stopni pośrednich pomiędzy dowolnymi dwiema osobami na Ziemi, patrz np. http://whatis.techtarget.com/definition/0,,sid9_gci932596,00.html , tyle razy zawsze coś mi się nie udawało. Ostatnio przystąpiłem do łańcuszka Muzeum Nauki w Bostonie http://aries.mos.org/sixdegrees/index.html . Nie dziwi mnie, że muzeum zajmuje się taką działalnością, albowiem znane jest ono z nietypowych pomysłów PR, pomagających reklamować nowoczesną naukę. Na przykład jakiś czas temu byłem w nim na pierwszym w świecie wykonaniu utworu muzycznego, w którym główną rolę grał (dosłownie) akcelerator van de Graaffa http://web.mit.edu/newsoffice/2005/arts-zap-0202.html

Ja piszę, Państwo czytają. W ten sposób mamy klasyczną relację "one-to-many". Tworzymy pewien łańcuch zależności. Ilekroć jednak próbowałem wziąć udział w prawdziwym łańcuszku, który w zamyśle organizatorów doprowadzić miał do eksperymentalnego dowodu zasady maksimum sześciu stopni pośrednich pomiędzy dowolnymi dwiema osobami na Ziemi, patrz np.http://whatis.techtarget.com/definition/0,,sid9_gci932596,00.html , tyle razy zawsze coś mi się nie udawało. Ostatnio przystąpiłem do łańcuszka Muzeum Nauki w Bostoniehttp://aries.mos.org/sixdegrees/index.html . Nie dziwi mnie, że muzeum zajmuje się taką działalnością, albowiem znane jest ono z nietypowych pomysłów PR, pomagających reklamować nowoczesną naukę. Na przykład jakiś czas temu byłem w nim na pierwszym w świecie wykonaniu utworu muzycznego, w którym główną rolę grał (dosłownie) akcelerator van de Graaffahttp://web.mit.edu/newsoffice/2005/arts-zap-0202.html

Zapisując się do muzealnego łańcuszka nie miałem specjalnej nadziei: jedynie niewielki procent prób doprowadzi do sukcesu, czyli przekazania listu do Katie Streten z Londynu. Zgodnie z regułami gry nie próbowałem szukać w Internecie adresu pocztowego adresatki. Przejrzałem jednak moją własną listę adresową i uznałem, że trzeba postawić na młodych. Wiem, że moja córka ma koleżankę z roku, która jakiś czas temu znalazła pracę w Londynie. Pomyślałem sobie, że nowoczesne dziewczyny na pewno dadzą sobie radę. Wysłałem więc poprzez stronę łańcuszka wiadomość do córki, licząc że szybko przekaże ją dalej. Niestety, już dawno temu zauważyłem, że w Polsce panuje dziwny obyczaj szybkiego odpowiadania jedynie na te listy, które mogą przynieść jakąś korzyść odpowiadającemu. Udział w łańcuszku żadnej korzyści mej córce przynieść nie mógł, więc odezwała się po mniej więcej tygodniu. Ale list wysłała.

Przez następne dwa tygodnie nic się nie działo. Pomyślałem sobie, że pewnie krajowe obyczaje internetowe dotarły już i nad Tamizę. Wysłałem więc delikatne upomnienie do córki, ta zaś przekazała je dalej. Okazało się, że pośredniczka zrobiła tzw. czeski błąd: zamiast łańcuszka "08red92" (nie mogę pojąć dlaczego komputery zawsze używają takich absurdalnych kodów?!) szukała "02red98", który, jak pech to pech, zaciął się już na pierwszym etapie. Pisanie felietonów, w odróżnieniu od internetowych zabaw, ma określony harmonogram. Nie ma znaczenia kiedy się pisze, ale termin przekazania do druku jest święty. Skoro zaplanowałem temat na maj, musiałem niestety poddać się - być może w dotychczasowym tempie list dotrze do celu, ale będzie to pewnie w przyszłym roku. Ja zaś będę miał temat do kolejnych rozważań.

Nie chcę zakończyć felietonu całkowicie w tonacji negatywnej. Otóż w tzw. łańcuszku holyłódzkimhttp://oracleofbacon.org/cgi-bin/oracle/movielinks?firstname=Kevin+Bacon&game=0&secondname=Depp%2c+Johnny&using=1 tylko trzy osoby dzielą mnie od znanego aktora Kevina Bacona:

Kevin Bacon <-> Sean Penn

(Mystic River 2003)

Sean Penn <-> Johnny Depp

(Before Night Falls 2000)

Johnny Depp <-> Jan A.P. Kaczmarek

(Finding Neverland 2004)

Jan A.P. Kaczmarek <-> Kuba Tatarkiewicz (Katastrofa 1986)

a wszystko dzięki temu, że znany polski kompozytor napisał był kiedyś muzykę do filmu popularno-naukowego, w którego produkcji miałem przyjemność uczestniczyć jako scenarzysta. Jak widać niektóre łańcuszki czasami prowadzą do celu. Dla Państwa, którzy czytają moje felietony - w piątym stopniu.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200