Czego Jaś się nie nauczył?

Są programy i ''programy'', stworzone przez programistów i ''programistów''.

Są programy i ''programy'', stworzone przez programistów i ''programistów''.

W każdym systemie informatycznym można wyłowić indywidualne znamiona jego twórców. Ta personifikacja oprogramowania nie powinna wpływać na cechy funkcjonalne aż nazbyt istotnie, co w rzeczywistości jednak raczej się nie zdarza.

System komputerowy w pospolitym zastosowaniu służy przetwarzaniu informacji, a więc jej porządkowaniu, selekcji i przekazywaniu. Tym też celom powinien być podporządkowany zestaw oprogramowania, realizujący powyższe zadania. Użytkownik wykorzystuje komputer, mając do czynienia co najmniej z tysiącami rekordów danych w małych bazach i setkami tysięcy w większych. Jednym z naczelnych wymagań jest, aby informacja na każdym poziomie była przejrzysta i jednoznaczna, nie wymagając od operatora domyślania się kontekstu jego działania. Dostęp do danych powinien cechować się takimi atrybutami, jak szybkość i łatwość wyszukania stosownej informacji spośród tysięcy innych.

Dlatego zupełnie nie rozumiem, jakim cudem w obrocie handlowym pojawiają się wytwory software'owe, będące zaprzeczeniem tychże podstawowych cech funkcjonalnych. Aby sprecyzować konkretne zarzuty, posłużę się nieco abstrakcyjnym przykładem.

Załóżmy, że mamy bazę danych byłych agentów SB, liczącą 10 tys. rekordów. Na pierwszym ekranie przedstawiona jest ich lista alfabetyczna, a chcąc obejrzeć dane o "teczce", wskazujemy konkretną osobę i przechodzimy na poziom szczegółów, na którym wyświetlane są wszystkie informacje z wyjątkiem nazwiska ich właściciela. Operator odwołany na chwilę od komputera zapomina czyje dane ogląda. Wracając na poziom wyższy, program ustawia się zawsze na początku listy. Nie oferuje on funkcji szukania według nazwiska, więc dotarcie do wskazanej osoby polega na sekwencyjnym przewijaniu ekranu.

Czy ktoś chciałby używać takiego programu? Chyba nie - uciążliwość jego obsługi urąga wszelkim kanonom sztuki tworzenia interfejsu użytkownika. Stąd też, jeżeli pojawiają się takowe produkty, użytkownicy narzekają, natomiast autorzy są zdziwieni, że ich epokowe wynalazki nie znajdują uznania wśród gawiedzi. Gdzie tkwi przyczyna tak istotnych przecież zaniedbań? Przede wszystkim w braku wiedzy lub wyobraźni. Takie właśnie bywają skutki, jeżeli projektant nie wyniósł w trakcie nauki odpowiednich nawyków lub nie wypracował ich poprzez praktykę. Innym powodem może być zwykłe lekceważenie "rozpieszczonego" użytkownika i traktowanie jego wymagań jako bezzasadnych. Przekonanie autorów o popełnionych przez nich błędach bywa nieraz trudne, a jeżeli system nie ma konkurenta, wyegzekwowanie zmian staje się wręcz niemożliwe. Być może niektórzy projektanci systemów wychodzą z założenia, że zrobili aż nadto i niech się klient cieszy z tego, co ma. Chcąc, nie chcąc, użytkownicy zmagają się z topornym produktem, w czym pomaga im nadzieja na pojawienie się konkurencyjnego, lepszego oprogramowania.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200