Czakram nauki polskiej

W czasie tzw. sezonu ogórkowego pewnie nie śledzili Państwo mediów zbyt intensywnie. Mniemam więc, że umknęła nam wszystkim jedna z najważniejszych wiadomości, wskazująca na odrodzenie się nauki w Polsce. Przez ostatnie dziesięciolecie nic tylko słuchaliśmy biadań uczonych, że mają za mało pieniędzy, aparatury, komputerów. Tymczasem w Krakowie pokazali, że nawet w takich ciężkich czasach można dokonywać przełomowych odkryć, takich jakie uczyniła nasza rodaczka w paryskiej szopie sto lat temu.

W czasie tzw. sezonu ogórkowego pewnie nie śledzili Państwo mediów zbyt intensywnie. Mniemam więc, że umknęła nam wszystkim jedna z najważniejszych wiadomości, wskazująca na odrodzenie się nauki w Polsce. Przez ostatnie dziesięciolecie nic tylko słuchaliśmy biadań uczonych, że mają za mało pieniędzy, aparatury, komputerów. Tymczasem w Krakowie pokazali, że nawet w takich ciężkich czasach można dokonywać przełomowych odkryć, takich jakie uczyniła nasza rodaczka w paryskiej szopie sto lat temu.

Jak podała TVP w głównym wydaniu dziennika 8 lipca, profesor UJ Stanisław Micek, kierownik Zakładu Doświadczalnej Fizyki Komputerowejhttp://www.uj.edu.pl/ujguide/physics.pl.html , stwierdził ponad wszelką wątpliwość, że jeden z siedmiu tzw. czakramów, o którym sądzono, że znajduje się pod Wzgórzem Wawelskim, w rzeczywistości ulokowany jest w Niepołomicachhttp://www.niepolomice.pl/gmina.htm . Uczony wypowiedział się publicznie po nieodpowiedzialnej informacji dyrektora Zamku Wawelskiego, niejakiego Jana Ostrowskiego, który miał czelność na dziedzińcu tej chluby naszej historii wywiesić informację, jakoby w tym miejscu "nie działały żadne niezwykłe moce, mogące mieć wpływ na samopoczucie człowieka". Jest to oczywista bzdura, wszyscy bowiem znamy uczucia, jakie towarzyszą stąpaniu po tej świątyni polskości. Profesor dr hab. Stanisław Micek, jako kwalifikowany pracownik naukowy z tytułem, obalił błędne teorie, ustalając prawdziwe miejsce źródła promieniowania "o podwyższonej amplitudzie zmiennego pola magnetycznego bardzo niskiej częstości". Błąd w pomiarze o ok. 25 km jest oczywisty, jeśli weźmie się pod uwagę prymitywność dotychczas używanych narzędzi pomiarowych.

Badania prof. Stanisława Micka są kontynuacją studiów mgr inż. Władysława Rzepeckiego z Instytutu Fizyki Jądrowej, znanego radiestety, który po wojnie ustalił, że "na głębokości 1200 m pod kryptą świętego Gereona znajduje się silne ognisko promieniowania energetycznego"http://www.noclegi.hg.pl/nazwa.html . Na badania te powołuje się, choć w tonie nieco lekceważącym, oficjalna strona medycyny krakowskiejhttp://www.krakow.pl/zdrowie/ . Nie będąc pewny szczegółów najnowszego odkrycia uczonego krakowskiego, zwróciłem się do prof. Micka o komentarz autorski i otrzymałem odpowiedź, że "magnetoterapia, czyli terapia polem magnetycznym, jest obecnie szeroko stosowana nawet w Collegium Medicum UJ". Jak widać, droga od pomysłu do wdrożenia wreszcie jest w naszym kraju krótka. Oczywiście prowadzenie badań nie jest proste, bo "linie sił posiadają swoje własności, dodatkowo należy uwzględnić tzw. przestrzeń fazową, związaną z ustawieniem anten. Bez złożonych programów obliczeniowych nie jest to możliwe. Pomiar też wykonują komputery. Jest to pomiar wielokanałowy z równoczesną analizą FFT, odpowiednim wyświetleniem wyników itp.". Komputery pomagają także w "analizie chaosu w biopotencjałach, występującego w organizmie. Zewnętrzne pola magnetyczne niskiej częstotliwości naruszają ten chaos np. wprowadzając większy porządek albo odwrotnie". Dlatego należy dalej kontynuować pionierskie badania krakowskich uczonych. Proponowałbym jednak zmianę nazwy-określenia centrum promieniowania, albowiem tak się nieszczęśliwie składa, że słowo "czakram" zostało już wykorzystane w medycynie hinduskiejhttp://www.chakrahealing.com/chakras.html oraz w serialu telewizyjnym Xenahttp://www.czakram.ac.pl/polski.html . Było ono także używane przez brytyjskich kolonizatorów do określenia rodzaju bronihttp://www.whoosh.org/issue8/rudnick6.html . Nowa teoria wymaga nowych słów. Do badań należy włączyć krakowskich językoznawców. Z pewnością pomogą. Na początek proponuję "humbug".

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200