Challenger

Nie wiem, czy pamiętają Państwo, ale dziesięć lat temu wydarzyła się jedna z najbardziej przerażających katastrof XX wieku, porównywalna być może tylko do spalenia się sterowca Hindenburg. Myślę oczywiście o eksplozji promu kosmicznego Challenger na oczach tysięcy gapiów na Przylądku Canaveral oraz milionów telewidzów. Tak się złożyło, że już w parę miesięcy po wypadku udało mi się opisać grę komputerową, która nomen omen prawie zawsze kończyła się rozbiciem tego właśnie promu (Komputer numer 3/86, strona 30). Zresztą gra po cichu została prawie natychmiast wycofana z rynku, bo producent chyba zrozumiał niestosowność pokazywania prawdziwego wypadku w bądź co bądź rozrywkowym programie.

Nie wiem, czy pamiętają Państwo, ale dziesięć lat temu wydarzyła się jedna z najbardziej przerażających katastrof XX wieku, porównywalna być może tylko do spalenia się sterowca Hindenburg. Myślę oczywiście o eksplozji promu kosmicznego Challenger na oczach tysięcy gapiów na Przylądku Canaveral oraz milionów telewidzów. Tak się złożyło, że już w parę miesięcy po wypadku udało mi się opisać grę komputerową, która nomen omen prawie zawsze kończyła się rozbiciem tego właśnie promu (Komputer numer 3/86, strona 30). Zresztą gra po cichu została prawie natychmiast wycofana z rynku, bo producent chyba zrozumiał niestosowność pokazywania prawdziwego wypadku w bądź co bądź rozrywkowym programie.

Wtedy, w roku 1986 wydawało mi się, że gra Mac-Challenger była jedynym łącznikiem między komputerami i promem - nie przyszło mi bowiem do głowy, że wyposażenie każdego statku kosmicznego to przede wszystkim komputery. Całkiem niedawno przeglądając kolejny tomik wspomnień Richarda Feynmana pt. "What do YOU care what other people think?" (Co cię obchodzi, co inni ludzie myślą?), dotarłem do przejmującego opisu działalności prezydenckiej komisji badającej wypadek promu. Myślę, że lektura wspomnień jednego z najmądrzejszych ludzi naszych czasów (noblista z roku 1965, współtwórca bomby atomowej i wodorowej, wspaniały wykładowca i gawędziarz) powinna być obowiązkowa dla wszystkich pracowników państwowych. Tym bardziej że w eseju pt. "Mister Feynman goes to Washington" (parafraza tytułu znanego filmu) wielki fizyk pokazuje kulisy działania prawdziwej biurokracji - bez osłonek, ale i bez niechęci.

Być może zaprotestują Państwo przeciw obmawianiu urzędników amerykańskich - przecież ostatecznie system ten pozwolił na powołanie skutecznej komisji i jak na razie wszystkie kolejne loty kosmiczne w USA zakończyły się sukcesami. Ba, z opisu R. Feynmana widać nawet, że pewne działania menedżerskie były w okresie konstruowania promów przeprowadzane wzorcowo.

Przykładowo - stało się tak z oprogramowaniem pięciu komputerów pokładowych promu. Jak zaleca się w każdym przyzwoitym podręczniku programowania, 250 tys. linii kodu napisano i przetestowano metodą bottom-up. Skutkiem tego oprogramowanie nigdy nie było powodem odwoływania startów ani kłopotów w locie.

Zupełnie inaczej rzecz miała się z konstrukcją mechaniczną promów, a w szczególności silników napędowych. Te zaprojektowano metodą top-down, co w praktyce spowodowało, że każda wymiana uszczelki wymagała radykalnych zmian w całej konstrukcji. Jak wiadomo, mała uszczelka grubości ok. jednego centymetra była powodem katastrofy Challengera.

Jedząc w roku 1963 obiad w restauracji warszawskiego hotelu Grand, Richard Feynman napisał do żony: "But nobody has ever figured out the cause of government stupidity - and until they do (and figure the cure), all ideal plans will fall into quick sand" (cyt. za wspomnianą wyżej książką), co można by przetłumaczyć, że nikt nie wie dlaczego rząd jest głupi. A nim poznamy powody i znajdziemy lekarstwo na tę głupotę, wszystkie idealne plany będą zawsze lądowały w koszu.

Sądzę, że wypadek promu Challenger powinien być ostrzeżeniem dla wszystkich zafascynowanych centralizacją oraz urządowieniem kolejnych pól działalności ludzkiej. "Challenger" znaczy "wyzywający" w sensie wyzwania, także losu. Nie kuśmy go, oddając w ręce urzędasów programowanie naszego życia. Z góry do dołu.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200