C(z)ytując Fiszera, czyli Balcerowicz musiał odejść

Słynny Franz Fiszer w pewnej dyspucie, gdy już zabrakło mu argumentów, przygwoździł oponenta stwierdzeniem, że ma nad nim tę przewagę, iż nie czytał dyskutowanej książki. Nie wiem, skąd kolega Pilawski (CW #38) powziął podejrzenie, że czytałem książkę Kołodki "Wędrujący świat", skoro w inkryminowanym felietonie nigdzie się na nią nie powołuję. Ale wywołany do tablicy postarałem się i książkę pożyczyłem. Zresztą od osoby, która też jej nie kupiła, tylko dostała - od autora. Widać sprzedaż idzie słabo. Rozdawnictwo jest przecież główną tezą lewactwa. Zacząłem ją czytać i przeraziłem się. Aż do śmiechu.

Słynny Franz Fiszer w pewnej dyspucie, gdy już zabrakło mu argumentów, przygwoździł oponenta stwierdzeniem, że ma nad nim tę przewagę, iż nie czytał dyskutowanej książki. Nie wiem, skąd kolega Pilawski (CW #38) powziął podejrzenie, że czytałem książkę Kołodki "Wędrujący świat", skoro w inkryminowanym felietonie nigdzie się na nią nie powołuję. Ale wywołany do tablicy postarałem się i książkę pożyczyłem. Zresztą od osoby, która też jej nie kupiła, tylko dostała - od autora. Widać sprzedaż idzie słabo. Rozdawnictwo jest przecież główną tezą lewactwa. Zacząłem ją czytać i przeraziłem się. Aż do śmiechu.

Dzieło Kołodki jest jedną wielką filipiką przeciwko neoliberalizmowi, a raczej przeciwko Balcerowiczowi i jego reformom. Pomyje, które Kołodko wylewa na skutki planu Balcerowicza, mogłyby nakarmić świnie, zdolne zlikwidować głód w połowie Trzeciego Świata (tej niekoszernej). Zajrzenie do indeksu książki, co jest zwykle moim pierwszym aktem czytelniczym, ujawnia jednak całkowity brak Balcerowicza: pomiędzy "Balboa Vasco Núnez de" i "Bangladesz" nie ma nic. W książce autor stosuje różne uniki, aby przypadkiem nie wspomnieć swego nemezis, np. pisząc na stronie 216 "ówczesny premier i minister finansów". Skądinąd w książce cytowani są wszyscy, począwszy od Baraka Obamy, aż do Andrzeja Targowskiego (str. 387). Ten ostatni, co powinno być dobrze wiadome koledze Pilawskiemu, napisał był słynny informatyczny tekst kabaretowy pt. "Informatyka klucz do dobrobytu" (rok wydania 1971). Niestety, klucz okazał się zardzewiały. Ale tego współcześni czytelnicy Kołodki wiedzieć nie mogą, bo i skąd.

Kołodko w swej bodajże 38 książce postanowił dać wykład teorii wszystkiego, ze szczególnym uwzględnieniem ekonomii. Ale nie tylko. Mamy więc tam (i to kilka razy) CERN oraz LHC, a nawet noblistę Franka Wilczka i jego polską babcię (dziadek Wilczek nie załapał się, str. 335). Przy czym Kołodko nie ma bladego pojęcia o tym, co też takiego Wilczek wymyślił i za co dostał Nobla. A przecież tzw. asymptotyczna swoboda (ang. asymptotic freedom) w sam raz pasuje do rozważań o globalnym, zatłoczonym świecie. Nb. Kołodko ma jakąś obsesję w cytowaniu noblistów - w tej konkurencji pobił wszelkie rekordy. Podobnie jak i w przywoływaniu tego, co nobliści osobiście mu powiedzieli: na ogół grzeczne banały, jak np. cytowana na okładce opinia o dziele autora. Mania cytacyjna Kołodki ujawnia się przede wszystkim w stosunku do samego siebie. Na przykład, guglowanie "kolodko globalization" (str. 94 oraz 136) ma mieć podobno aż 128 tysięcy odnośników - sprawdziłem, niestety tylko 5540. Dopisanie "pilawski" zamiast "kolodko" daje 63: sądzę, że sąsiad powinien bardziej przyłożyć się do rozwiązywania problemów, które nękają nasz świat!

Mógłbym długo znęcać się nad książką Kołodki, począwszy od jej okładki (zapewne projektu autora), a skończywszy na dokładnym podawaniu (str. 36) liczby użytych w niej słów (około 179 tysięcy; dla ustalenia uwagi wszystkie felietony, które napiszemy w tym roku razem z kolegą Pilawskim, będą miały tylko jakieś 50 tysięcy), ale przecież nie o to chodzi. Proza Kołodki, którą oryginalnie zachwycał się mój sąsiad, jest niestety skazana na zapomnienie. Nie mam wątpliwości, że za pół wieku nikt, poza historykami końca PRL-u, nie będzie pamiętał Kołodki ani jego książek. Odwrotnie niż dzieje się z Franzem Fiszerem, który nigdy nic nie opublikował, a do dziś żyje we wdzięcznych wspomnieniach ludzi. Jedno jest pewne: Balcerowicz musiał odejść!

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200