Budujemy nowy e-dom
- Kazimierz Krzysztofek,
- 12.05.2003
Żeby ucieleśniła się jakaś idea, trzeba nią porwać masy. Chociaż zdarzało się nieraz w historii że to masy porwały ideę - tyle, że na strzępy. Taką ideą w naszej powojennej historii było hasło Budujemy nowy dom. Piękne hasło i chwytliwe, bo kto nie chciałby się przeprowadzić do nowego domu? Dziś powiedzielibyśmy, że była to forma ówczesnego marketingu ustrojowego. Każdy system ma swoich copywriterów.
Żeby ucieleśniła się jakaś idea, trzeba nią porwać masy. Chociaż zdarzało się nieraz w historii że to masy porwały ideę - tyle, że na strzępy. Taką ideą w naszej powojennej historii było hasło Budujemy nowy dom. Piękne hasło i chwytliwe, bo kto nie chciałby się przeprowadzić do nowego domu? Dziś powiedzielibyśmy, że była to forma ówczesnego marketingu ustrojowego. Każdy system ma swoich copywriterów.
Po odpowiedniej adaptacji, hasła i wezwania z tamtego czasu będą jak znalazł. Na przykład: Stańmy do zadań w budowie e-Polski jak zielony młody las. Komputery zdobywają wiosnę. Hej, wy, komputery, rumaki bitowe. Komputer... (tu wstawić odpowiedni numer Internet Protocol) produkuje. To idzie informacyjna młodość (w wersji dla dresiarzy lepiej by dziś brzmiało "to zapierdziela młodość"). Podobnie kiedyś brzmiały tytuły "produkcyjniaków". Dziś jednak żyjemy w kulcie konsumpcji, a nie produkcji. No to niech będą "konsumpcyjniaki".
Dlaczego nie umieszczać takich haseł w Internecie. Tym bardziej że trudno wykorzystać w tym celu pochody pierwszomajowe. Dziś to już są zadymy.
Może zresztą takie pochody przeniosą się kiedyś do Internetu, kiedy zostanie zasiedlony przez cyberproletariat (będzie się zapewne nazywać digitariat?).
Wrogów e-Polski, antyustrojowych hakerów-dywersantów trzeba ujawniać, ośmieszać i izolować. Można do tego po trawestacji wykorzystać stare bojowe wiersze. Na przykład taki:
Jeśli komputer nie może pracować
Jeśli łączenie w sieci nie odnosi skutku
Jeśli łamie się w ręku program
A od admina zalatuje wódką
Jeśli nie ładuje się komputerowa gra
To znaczy, że działa sieciowy wróg
że walka trwa
Przepraszam autora oryginału, że nie podaję jego nazwiska. Może nawet będzie z tego zadowolony.
Każda epoka promowała swe idee po swojemu. Nasza też. Dziś unika się koturnowych akcji, obowiązuje imperatyw zabawy. Neal Postman wieszczy, że zabawimy się na śmierć. A więc pobawmy się w promowanie e-Polski.
Przede wszystkim potrzebne będzie logo. Latawiec nie bardzo mi pasuje, jest trochę krotochwilny. Co innego hasło Always e-Poland. Bo to ma być Polska uskrzydlona. Kiedy zbudujemy społeczeństwo informacyjne, to Polska znajdzie się na ramionach olbrzyma, by strawestować Ojca Bernarda z Chartres. Bo komputer to olbrzym.
Starsi czytelnicy pamiętają zapewne slogany z czasów gierkowskich, przywoływanych jako wzorcowa epoka w naszych powojennych dziejach.
Polak potrafi. Owszem potrafił, ale mu się nie chciało.
Nie wyszło budowanie Drugiej Polski, bo nie było lokalizacji. Teraz lokalizacja jest. W cyberprzestrzeni. Czyli za darmo.
Miała też być Polska drugą Japonią. Nie wyszło, bo nie mogło. Mamy wprawdzie kwitnące wiśnie, ale więcej jest jednak kwitnącej lipy. A ta nie bardzo nadaje się na logo.
Dziś w związku ze znaną aferą podnoszą się głosy, że potrzebna nam jest Czwarta Rzeczpospolita.
Jestem za tym, aby jednak zacząć liczyć od nowa: niech to będzie Pierwsza e-Rzeczpospolita. Lepiej brzmi i nie dyskryminuje jąkałów.
Jeśli nie będzie e-Rzeczpospolitej, to ostrzegamy: komputery na sztorc. Ale infostrad blokować nie będziemy.
To byłby samobój.