Arogancja w informatyce

Drodzy Czytelnicy, te dwa tysiąclecia chrześcjaństwa w Polsce, o których błędnie, rzecz jasna, napisałem w komentarzu na temat certyfikatów musiały drążyć moją podświadomość od dawna. Stąd tak fatalne przejęzyczenie. Mam nadzieję, że nie odeślecie mnie Państwo do szkoły. Myślę jednak, że wielu z nas przydałby się jeszcze bagaż kolejnego tysiąclecia dla nauki skromności i chrześcjańskiej pokory. Czyż dzisiaj nie łapiemy bowiem siebie i bliźnich działających w sferze informatyki (ale nie tylko) na zachowaniach butnych i aroganckich?

Drodzy Czytelnicy, te dwa tysiąclecia chrześcjaństwa w Polsce, o których błędnie, rzecz jasna, napisałem w komentarzu na temat certyfikatów musiały drążyć moją podświadomość od dawna. Stąd tak fatalne przejęzyczenie. Mam nadzieję, że nie odeślecie mnie Państwo do szkoły. Myślę jednak, że wielu z nas przydałby się jeszcze bagaż kolejnego tysiąclecia dla nauki skromności i chrześcjańskiej pokory. Czyż dzisiaj nie łapiemy bowiem siebie i bliźnich działających w sferze informatyki (ale nie tylko) na zachowaniach butnych i aroganckich?

Czytamy w Słowniku Języka Polskiego pod redakcją profesora Doroszewskiego następującą definicję arogancji - "bezczelna, zuchwała pewność siebie połączona z lekceważeniem innych". Dodałbym jeszcze, że zwykle jest to pewność siebie niczym nie uzasadniona, nie poparta żadną wiedzą, ani umiejętnościami. Z przejawami arogancji spotykamy się u ludzi działających w informatyce w Polsce coraz częściej. Można spodziewać się, że to zjawisko będzie się nasilać w związku z coraz większymi pieniędzmi, które w tej sferze działalności będą do uzyskania. To oczywiste, że znajdzie się wielu chętnych bez żadnych kwalifikacji, którzy na zasadzie układów będą się podłączać do tej otwierającej się żyły złota.

Nie mam tu oczywiście na myśli przykładów patologicznych, gdy ludzie, których podmuch historii z dnia na dzień wynosi na tzw. stanowiska przestają dostrzegać czy odpowiadać na sygnały nadawane przez dawnych kolegów. Takie zachowania po prostu obnażają skrywany przedtem brak elementarnej kultury. Zauważmy jednak, jak wąska i zatarta jest granica między zachowaniem niekulturalnym a arogancją. Narzuca się nieodparcie pewien naturalny schemat - im mniej wiedzy i umiejętności tym większa bezczelność i arogancja. I odwrotnie im wyższy poziom wiedzy tym skromniejszy zazwyczaj jej posiadacz.

Jako się rzekło, ostatnio z arogancją informatyczną spotykamy się coraz częściej. Dobry przykład może tutaj stanowić integrowanie i projektowanie dużych systemów komputerowych. Czy Państwo dostrzegają ogromną liczbę firm krajowych i zagranicznych, które występują w dużych przetargach i ogłaszają się w prasie fachowej oraz codziennej jako najlepsi, najbardziej doświadczeni integratorzy i projektanci dowolnych systemów informatycznych. Nie ma żadnych zahamowań, żadnych obaw, najważniejsze jest złapanie kontraktu. To, że składający oferty często nie rozumieją czego się podejmują jest nieistotne. Jakoś to będzie! Teraz chyba łatwiej zrozumieć ogłaszających przetarg, którzy żądają gwarancji finansowych od oferentów.

Projektowanie złożonego systemu informatycznego jako niezwykle czaso- i osobochłonne przedsięwzięcie musi być realizowane wg określonej metodologii (nie jest ich przecież tak wiele!), musi poddawać się precyzyjnie usystematyzowanym procedurom i ciągłym korektom. Kiedy słyszę o firmach zatrudniających kilkanaście osób bez żadnego zaplecza, które mają przeprowadzić ocenę wykonalności przedsięwzięcia, wykonać projekt, koordynować pracę wieloosobowych zespołów, wdrażać, testować, uruchomić i na koniec serwisować duży system informatyczny to ciarki mnie przechodzą. Wiem z kim mam do czynienia. To aroganccy szarlatani, którzy znaleźli naiwnego. Wyciągną od niego mnóstwo pieniędzy i zbankrutują...

Arogancja informatyczna nie jest oczywiście domeną wyłącznie polską. Sądzę, że wielu z Państwa spotkało się z różnymi zachowaniami firm zachodnich. Słusznie zauważył niedawno Naczelny Computerworld, że poziom zachodnich konsultantów, którzy szczególnie na początku lat 90. wyroili się w Polsce, pozostawiał wiele do życzenia. Tutaj arogancja już nawet nie firm, a rządów zachodnich polegała przede wszystkim na chęci jak najszybszego odebrania z powrotem kredytów, których nam udzielono. Myśmy jednak tolerowali tę działalność. Bardzo często można też spotkać się z przypadkami, gdy polskie oddziały zachodnich firm tylko pozornie dysponują swobodą podejmowania decyzji dotyczących funkcjonowania firmy na terenie naszego kraju. Zazwyczaj rozkazy i zalecenia przychodzą z centrali zupełnie nie uwzględniając polskiej specyfiki. Często za takie chybione i aroganckie decyzje płaci krajowy oddział.

Jednakże arogancją, której nie cierpię najbardziej jest ta prezentowana przez urzędników. To często buta udrapowana w pozory fachowości i odpychająca zwykłego śmiertelnika powagą urzędu. Tu znowu powracamy do zasady, im kto mniej fachowy tym bardziej niedostępny i wyniosły. Łatwo to zrozumieć, każda dyskusja szybko obnaża brak wiedzy. Niestety, w sferze informatyki też spotykamy się w Polsce z aroganckimi zachowaniami urzędników, których powołaniem powinna być służba społeczeństwu.

Co robić gdy dotyka nas zachowanie i działanie aroganckie? Sądzę, że jest na to jedyna rada. Trzeba natychmiast reagować bez względu na układ, w którym znajduje się osobnik lub instytucja arogancka. Trzeba spokojnie i rzeczowo odsłaniać brak kompetencji czy nawet pustkę kryjącą się za fasadą aroganckiej "fachowości". Demokracje zachodnie wypracowały wiele mechanizmów umożliwiających znacznie skuteczniejsze reagowanie na aroganckie wybryki. Podstawowym z nich jest opinia publiczna. Sądzę, że na obecnym etapie rozwoju naszej kulejącej demokracji to niestety jedyny instrument, który mamy do dyspozycji. Starajmy się z niego korzystać!

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200