Tania dziwka

Muszę się Państwu przyznać, że zawsze marzyłem o tym, aby być kupionym. Jak człowiek widzi co oferują innym, to atawistyczna chęć samosprawdzenia się zaraz pyta ''A ile Ty jesteś warty?''. Niestety, przez lata nikt nigdy nie zrobił mi żadnej propozycji sprzedania się. Wszystko, także moralny niepokój, trwa jednak tylko do czasu. Tego lata wreszcie spotkał mnie zaszczyt - złożono mi konkretną propozycję. Niestety, wygląda na to, że Wasz felietonista jest tanią dziwką. A w każdym razie mógłby nią zostać.

Muszę się Państwu przyznać, że zawsze marzyłem o tym, aby być kupionym. Jak człowiek widzi co oferują innym, to atawistyczna chęć samosprawdzenia się zaraz pyta ''A ile Ty jesteś warty?''. Niestety, przez lata nikt nigdy nie zrobił mi żadnej propozycji sprzedania się. Wszystko, także moralny niepokój, trwa jednak tylko do czasu. Tego lata wreszcie spotkał mnie zaszczyt - złożono mi konkretną propozycję. Niestety, wygląda na to, że Wasz felietonista jest tanią dziwką. A w każdym razie mógłby nią zostać.

Wszystko zaczęło się od uprzejmego listu z agencji Agape, która to firma wydaje magazyn polskiego oddziału Microsoft pt. "Microsoft dla Partnerów". Już na wstępie pani Agnieszka połaskotała moje ego pisząc: "Microsoftowi zależy, aby felietonista był osobą znaną w branży IT, szanowaną i cenioną. Dlatego wybór padł na Pana." Pięknie, pomyślałem sobie, widać jestem kimś. Wprawdzie wydawało mi się, że wiedząca wszystko opinia publiczna raczej nigdy nie kojarzyła mnie z PC oraz Windows, ale pewnie przekroczyłem już próg zaszufladkowania i zostałem idolem IT. Może 20 lat pisania o komputerach zrobiło swoje? W następnym akapicie autorka listu zaznaczyła, że "Wynagrodzenie jest skromne, gdyż Microsoft przeznaczył na przygotowanie każdej strony magazynu (a więc nie tylko napisanie tekstów, ale również opracowanie materiału graficznego, skład, naświetlanie i druk) nie więcej niż kwota proponowana za felieton. Chodzi o 300 zł netto w oparciu o umowę o dzieło (z przekazaniem praw autorskich do tekstu)."

No cóż, wobec braku innych propozycji odpisałem, że choć nie jestem miłośnikiem Windows, to jeśli jednak zleceniodawca zgodzi się na życzliwą krytykę, to chętnie podejmę się zadania. Już następnego dnia mogłem zostać wynajętym piórem. Wymagałoby to tylko pisania pod dyktando:

"Felieton ma pokazywać w pokpiwający sposób, co może stać się w firmie, w której jest jeden informatyk (ewentualnie ma asystenta lub pomocnika, który niewiele umie) i wyjeżdża na urlop. Zabiera ze sobą całą wiedzę i doświadczenie. Nie chodzi tu o to, by wykpić produkty Microsoftu, lecz pokazać nie wprost, że problemem staje się sytuacja, w której firma korzysta z Linuksa i ciężko jest, na czas nieobecności, przekazać drugiej osobie wiedzę, że nie ma zbyt wielu narzędzi, które w funkcjonalny i intuicyjny sposób pomogą zarządzać firmową infrastrukturą nawet trochę mniej doświadczonemu informatykowi. Ale tak naprawdę przesłaniem felietonu ma być to, że partnerzy Microsoftu mogą na takich sytuacjach zrobić biznes, gdyż mogą swoim klientom zaproponować outsource'owanie sieci komputerowych i wówczas nie będzie problemu, gdy informatyk wyjedzie, zachoruje, lub porwą go kosmici:-)."

Jak widzą Państwo zadanie wypełniłem, choć felieton nie ukaże się w magazynie reklamowym Microsoftu, tylko w CW. Mam jednak nadzieję, że dzięki temu znacznie większe grono potencjalnych partnerów firmy dowie się z pierwszej ręki, dlaczego Windows są lepsze niż Linux.

Jeśli w Wikipedia wpisze się słowo "dziwka", to system przekierowuje do hasła "prostytucja"http://pl.wikipedia.org/wiki/Prostytucja . Można tam dowiedzieć się, że istnieje także prostytucja moralna, kiedy to z pełną świadomością i za pieniądze działa się sprzecznie z zasadami przyzwoitego postępowania. Trawestując pewną panią, którą wyzywano od starych kurew, kończę prośbą pod adresem firmy Microsoft: "tylko nie tania, tylko nie tania!"

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200