Ustrój cyfrowego państwa

Konstytucja określając podstawową strukturę i kompetencje organów państwa oraz system stanowienia prawa, organizuje je w sposób sprawdzony tradycją demokratyczną. Politycy od czasu do czasu rzucają nowatorskie pomysły na zmiany, ale mało kto się zastanawia, jaką ustawę zasadniczą powinno mieć państwo cyfrowe.

Kiedy coraz więcej się mówi o postępujących zmianach w wielu dziedzinach życia i sposobach komunikacji społecznej, gospodarce, wynikających z upowszechniania i nowych zastosowań technologii informacyjnych, warto się zastanawiać nie tylko nad szansami rozwojowymi, ale też społecznym lub politycznym ryzykiem opóźnień. Tymczasem niełatwo o proste rozwiązania, jeżeli przyczyną zaniechań jest nie tylko indolencja, którą w potocznych ocenach lubimy obarczać urzędników, ale utrudniająca rozwój elektronicznej administracji, utwierdzona porządkiem konstytucyjnym organizacja państwa.

Sieć rozproszonych kompetencji

Środowiska informatyków co jakiś czas apelują o utworzenie ministerstwa informatyzacji. To miałoby zapewnić strategii cyfryzacji państwa należytą rangę. Wizerunkowo może tak, w produkcji analiz i dokumentów strategicznych, czemu nie, ale znacznie gorzej byłoby w sferze praktycznego wdrażania decyzji politycznych. Taki minister w zakładanej porządkiem konstytucyjnym strukturze rządu niewiele mógłby zdziałać, z tego prostego powodu, że minister innemu ministrowi nie bardzo może coś narzucić. Prawie każdy minister - w ramach kompetencji i własnych ambicji - pracuje nad projektami, w których często nie da się delegować na zewnątrz komponentu technologii informacyjnych, odrywając go od istoty politycznych celów i strategii.

Przykładowo MSWiA odpowiada za działanie i organizację administracji rządowej, zarządzanie kryzysowe państwa, rządowe sieci specjalne, policyjne, współpracę międzynarodową w sprawie ochrony granic. Minister infrastruktury ma w swoich kompetencjach opracowanie aktów prawnych dla całego sektora telekomunikacji, ale też rozwój infrastruktury transportowej. To on odpowiada za prawo telekomunikacyjne i rozporządzenia, bo formalna niezależność prezesa UKE od rządu wiąże się z zakładanym Konstytucją brakiem tzw. inicjatywy ustawodawczej. Prezes UKE jest natomiast regulatorem rynku telekomunikacyjnego, ma zapewnić najlepsze warunki rozwoju konkurencji w usługach i infrastrukturze, odpowiada za gospodarkę zasobami widma częstotliwości. Przypisano mu też nowe kompetencje w zakresie regulowania rozwoju usług i sieci szerokopasmowych budowanych przez samorządy.

Z kolei częścią polityki gospodarczej, za którą odpowiada minister gospodarki jest tworzenie warunków dla rozwoju gospodarki elektronicznej. UOKiK zajmuje się zaś nie tylko sprawami antymonopolowymi i ochroną konsumenta usług świadczonych drogą elektroniczną, ale odpowiada również za określanie dopuszczalności pomocy publicznej w sieciach szerokopasmowych. Natomiast zadaniem GIODO jest ochrona danych osobowych w systemach teleinformatycznych. Nie można też zapominać o KRRiT, której niezależność od rządu jest umocowana twardo w Konstytucji z powodów, które z pewnością nie mają już takiego znaczenia jak w czasach monopolu państwa w mediach elektronicznych, przyczyniając się zresztą do trwającego od lat impasu w organizacji mediów publicznych.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200