Po godzinach - Delirium
- Antoni Bielewicz,
- 04.08.2003
Poznańska grupa LSD ma na swoim koncie więcej sukcesów, niż tylko niedawne wykrycie groźnej luki w Windows.
Poznańska grupa LSD ma na swoim koncie więcej sukcesów, niż tylko niedawne wykrycie groźnej luki w Windows.
Kiedy 28 czerwca br. czterej młodzi pracownicy Działu Zabezpieczenia Sieciowego w Poznańskim Centrum Superkomputerowo-Sieciowym (PCSS) kończyli pisać raport na temat wykrytej dziury w Windows, byli pewni, że wywołają poruszenie w świecie informatyki. Błąd w interfejsie komponentu DCOM (Distributed Component Object Model) komunikującego się z portem 135 TCP/IP, który w konsekwencji umożliwiał przejęcie kontroli nad komputerem podłączonym do Internetu, dotyczył wszystkich ostatnich edycji systemu operacyjnego Microsoftu - od Windows NT 4.0, przez Windows 2000 i XP, po najnowszy Windows Server Edition 2003. To, bagatela, od kilkunastu do kilkudziesięciu milionów komputerów na całym świecie. Informatycy z Poznania nie przewidzieli jednak wrzawy, jaką w polskich mediach wywoła ich wyczyn.
SendMail i 50 tys. USD
Zaskoczenie było tym większe, że to nie pierwszy krytyczny błąd odkryty przez tę grupę w powszechnie używanym oprogramowaniu. W marcu br. czterosobowy zespół występujący pod nazwą Last Stage of Delirium (w skrócie LSD) przyczynił się do redukcji zagrożenia błędem buffer overflow w serwerze pocztowym SendMail. Poznaniacy mają na swoim koncie kilka innych sukcesów, szeroko relacjonowanych przez zagraniczne media - od branżowych ZDNet i Wired News, do popularnego niemieckiego Spiegla.
Jako specjaliści od zabezpieczeń biorą udział w niemal wszystkich dużych projektach realizowanych przez PCSS, m.in. w tworzeniu sieci Internetu Optycznego.
Zgodnie twierdzą, że PCSS to najlepsze miejsce do pracy dla osób takich jak oni, chcących poznawać i rozwijać nowe rozwiązania, nie zamykając się przy tym w jednej klasie produktów. "Bezpieczeństwo to kompleksowa dziedzina, której nie można sprowadzać do specjalizacji" - mówi Tomasz Ostwald. Praca w PCSS ma też inne plusy. Gdzie poza środowiskiem akademickim zwierzchnicy tolerowaliby funkcjonowanie grupy specjalizującej się w wyszukiwaniu błędów zabezpieczeń, ponadto o tak kontrowersyjnej nazwie? Poznaniacy, co prawda zarzekają się, że nie ma ona nic wspólnego ze środkiem halucynogennym; powstała poprzez dodawanie kolejnych członów do pierwotnej krótkiej nazwy Delirium. Dla większości pracodawców nawet ta nazwa byłaby nie do przyjęcia.