Publiczne obnażanie

Jak wiadomo, urzędujący prezydent USA miał sprawę cywilną z jedną panią o obnażenie się w czasach, gdy był jeszcze gubernatorem Arkansas. Sprawa została na razie oddalona przez sąd, ale apelacje są w toku. W cieniu tej afery toczą się inne małe sprawki o obnażanie. Na przykład jedna studentka dorabiała sobie tańcem erotycznym przed kamerą TV, podłączoną na żywo do komputera i Internetu, czyli wykonując transmisje sieciowe jak najbardziej regularnego peep show.

Jak wiadomo, urzędujący prezydent USA miał sprawę cywilną z jedną panią o obnażenie się w czasach, gdy był jeszcze gubernatorem Arkansas. Sprawa została na razie oddalona przez sąd, ale apelacje są w toku. W cieniu tej afery toczą się inne małe sprawki o obnażanie.

Na przykład jedna studentka dorabiała sobie tańcem erotycznym przed kamerą TV, podłączoną na żywo do komputera i Internetu, czyli wykonując transmisje sieciowe jak najbardziej regularnego peep show.

Nie byłoby w tym nic złego, gdyż jak należy wnioskować ze zdjęć zamieszczanych w gazetach, Tracy M., pracująca pod pseudonimem Vanessa Morgan, absolutnie miała warunki do zatrudnienia. Ba, powiedziałbym nawet, że była obficie obdarowana uzdolnieniami zawodowymi. Przez pięć miesięcy pobierała więc 750 USD za tygodniowe dwadzieścia godzin tańca erotycznego solo, a czasami z koleżanką.

Należy zauważyć, że jej płaca znacząco przewyższała tzw. średnią krajową (obecnie w Massachusetts ok. 30 kawałków rocznie, czyli 12,5 USD za godzinę). Niestety, Tracy została wywalona z roboty, gdyż głośno protestowała przeciwko napastowaniu seksualnemu przez jednego z oficjeli firemki, który wysyłał jej jednoznaczne komentarze poprzez plotkownicę. Nic dziwnego, skoro najpierw napatrzył się w naturze. Gdyby oglądał podrygi tylko przez sieć, to niewiele zobaczyłby, o czym może przekonać się każdy, kto usiłował wykonywać sieciowe transmisje wideo.

Na tym jeszcze nie koniec przygód pięknej Tracy. Po pewnym czasie przyjaciele donieśli, że firma w dalszym ciągu wykorzystuje jej wizerunek na stronie sieciowej dla reklamy swego programu. Dobrzy adwokaci poradzili, żeby skarżyła firmę NTL Communications o naruszanie prywatności. Ha, takie to czasy, że obnażanie się na żywo, ale za gotówkę jest OK, zaś wykorzystywanie zdjęcia byłego pracownika narusza jego prawa osobiste. Jak oświadczyła jednak powódka, jest ona bardzo przywiązana do swego image oraz do miejsc, gdzie mógłby się on pokazać. Planuje bowiem dalszą karierę w przemyśle rozrywkowym i nie może sobie pozwolić na jego dewalucję. Tym bardziej że ma 6-letniego syna, który mógłby zobaczyć nagą mamusię na sieci i doznać szoku.

Z kolei pozwana firma broniła się oczywistym stwierdzeniem, że powódka dobrze wiedziała, gdzie będą rozpowszechniane jej wizerunki i podpisała stosowny kontrakt, który zerwała opuszczając z nagła scenę. Krótko mówiąc, jak człowiek obnaża się przed całym światem, to licencjonuje swój wizerunek. Ciekawy to punkt widzenia. Paulina Borghese na pytanie, czy nie miała oporów przed pozowaniem nago Canovie, oświadczyła, że pracownia była ogrzewana.

Wnioski nasuwają się same: jak ktoś godzi się rozbierać przed publiką, to powinien zawsze zastrzegać w kontrakcie, że jego wizerunek nie może być rozpowszechniany inaczej niż opisano w umowie. Domyślam się, że prawnicy pracują już nad określeniem procentu gołego ciała, który określa granicę rozpoznawalności. Także eksperci od technologii sieciowego wideo powinni zbadać, przy jakiej rozdzielczości i liczbie klatek na minutę obraz jest identyfikowalny jednoznacznie.

Jeśli zaś ktoś zdecyduje się na występy sieciowe, to nie powinien raczej kupować dziecku komputera, bo prędzej czy później może ono zapytać, dlaczego rodzic publicznie demonstruje brak ubrania.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200